Zabić sędziego?

webb92. minuta meczu Austria – Polska na Euro 2008. Howard Webb dyktuje rzut karny dla naszych rywali widząc, że Mariusz Lewandowski ciągnął za koszulkę Sebastiana Prödla. Wkrótce wokół angielskiego sędziego rozpętuje się burza. Wszyscy Polacy są wściekli, a premier Donald Tusk mówi nawet, że chciał arbitra zabić. Czy słusznie?
Do refleksji skłania dokumentalny film belgijskiego reżysera Yvesa Hinanta pt. „Zabić sędziego”, który został zaprezentowany w ramach Warszawskiego Festiwalu Filmowego w Multikinie w Złotych Tarasach.

Film odsłania kulisy pracy sędziowskiej podczas Euro 2008. Pokazany świat arbitrów może robić gigantyczne wrażenie nie tylko na kibicach, ale i osobach, które nie interesują się piłką na co dzień. Poza grupą mężczyzn, na niedzielnym pokazie filmu pojawiło się wiele kobiet w różnym wieku. Po zakończeniu seansu na sali rozległy się brawa.

Dokument pokazuje przygotowania arbitrów do meczu, ich silne emocje, a także satysfakcję i radość, jaką przeżywają po każdym spotkaniu, w którym nie popełnili błędów. W filmie zaprezentowano również jak pracę sędziów w trakcie mistrzostw Europy, odbierały ich rodziny – rodzice, żony i dzieci, oddaleni o tysiące kilometrów.

(fot. AFP)
Dokument był realizowany „na gorąco” w trakcie turnieju. Mikrofony przypięte do ubrań sędziów pozwalają słyszeć słowa arbitrów, wykrzykiwane w trakcie pracy na boisku. Nagrania mogły zostać wykorzystane dzięki zezwoleniu prezydenta UEFA, Michela Platiniego. Dla polskich kibiców film „Zabić sędziego” powinien być szczególnie interesujący ze względu na osobę Howarda Webba – głównego bohatera dokumentu, który w naszym kraju stał się wrogiem publicznym numer jeden.

W pierwszej połowie meczu Austria – Polska Howard Webb niesłusznie uznaje gola dla biało-czerwonych po strzale Rogera Guerreiro z ewidentnej pozycji spalonej. Już po chwili sędzia liniowy dzieli się z Webbem swoimi wątpliwościami, czy bramka powinna zostać uznana. W przerwie meczu jest już przekonany, że popełnił błąd.

W doliczonym do meczu czasie gry Howard Webb dyktuje rzut karny dla Austrii, a gol zdobyty z „jedenastki” praktycznie odbiera Polakom nadzieje na awans do cwierćfinału. Polscy kibice, dziennikarze, eksperci, a nawet politycy są zgodni – angielski sędzia ukradł nam zwycięstwo. Strony internetowe natychmiast zalewa fala nienawiści do Brytyjczyka.
Film pokazuje rozwścieczonego Leo Beenhakkera, który w drodze do szatni klnie i wykrzykuje „Angielski sędzia! Pier…lona hańba!”, rozmowy Webba z komisją sędziowską UEFA, która pochwaliła go za decyzję o podyktowaniu rzutu karnego (podkreślając, że w polu karnym był faul Lewandowskiego), a także stresujące chwile rodziców sędziego, którzy byli nękani przez Polaków w swoim rodzinnym domu. Ojciec Webba przyznaje w filmie, że choć jest wysokim mężczyzną, który waży ponad sto kilogramów, to płakał jak dziecko, martwiąc się o zdrowie i życie rodziny.

W końcu w nowym świetle, zupełnie nieznanym wcześniej polskim kibicom, został przedstawiony w filmie sam Howard Webb. Przed meczem Grecja – Hiszpania musiał wyjątkowo długo czekać na pozwolenie, żeby wejść do pokoju sędziowskiego. Organizatorzy turnieju poważnie potraktowali groźby polskich kibiców i chcieli dokładnie sprawdzić, czy nie ma żadnego zagrożenia. Angielski sędzia zachował jednak dystans i popisał się żartem pytając ich po pewnym czasie, czy wyrzucili już z pomieszczenia „wszystkie bomby, cyjanek i wąglik”.

W trakcie turnieju członków Komisji Sędziowskiej UEFA w niesmak wprowadziły filmy, zamieszczone przez polskich kibiców, w serwisie Youtube.com, gdzie Howarda Webba zestawiono wraz z… Adolfem Hitlerem, dorysowując mu charakterystyczne wąsy. W tym samym filmie angielski sędzia nazwany jest „złodziejem” i „oszustem”. To jedne z łagodniejszych określeń, jakie były używane w tym czasie… Przyznajemy, że również my daliśmy wtedy ponieść się emocjom.

Duże zdziwienie wywołały też słowa premiera Donalda Tuska, który zdradził, że po osławionym rzucie karnym chciał „zabić sędziego”. Sam Webb zapytany o tę kwestię na konferencji prasowej przez polskiego dziennikarza, wykazał się dużym zrozumieniem podkreślając, że na pewno były to słowa wypowiedziane pod wpływem olbrzymich emocji.

Do dziś po wpisaniu w wyszukiwarce serwisu Youtube.com słów „Howard Webb” pojawiają się setki filmów polskich kibiców, które zrównują arbitra z błotem, a nawet zawierają hasła, nawołujące do pozbawienia go życia. Tymczasem paradoks polega na tym, że największym błędem Webba w turnieju było… uznanie gola Rogerowi Guerreiro. Jedyny gol, jaki Polska zdobyła w historii mistrzostw Europy, padł właśnie dzięki angielskiemu sędziemu… A dokładniej, dzięki błędowi sędziego liniowego.

– Nie uważamy, że podyktowanie rzutu karnego jest kontrowersyjne, gdy piłkarz jest przytrzymywany za koszulkę. Decyzja Webba mieściła się zdecydowanie w granicach zasad gry – ocenił William Gaillard, dyrektor do spraw komunikacji (z mediami) UEFA.

Prawda jest taka, że sędzia może dyktować rzut karny w sytuacji, gdy widzi w polu karnym ciągnięcie rywala za koszulkę. Z drugiej strony, z pewnością wiele dołożył od siebie Sebastian Prödl, który widowiskowo upadł na murawę. Rzut karny podyktowany został w doliczonym czasie gry i praktycznie przekreślił szanse biało-czerwonych na ćwierćfinał, więc siłą rzeczy dla Polaków musi być decyzją kontrowersyjną.

Film skłania jednak do zastanowienia się nad szaleństwem, jakiego świadkami byliśmy przed rokiem. Warto zadać sobie pytanie, czy w trakcie Euro 2008, zamiast nawoływać do zabicia Howarda Webba, polscy kibice nie powinni mieć pretensji o bezmyślne zachowanie do Mariusza Lewandowskiego, który bez wątpienia chwycił i pociągnął za koszulkę swojego rywala? W odnalezieniu odpowiedzi na to pytanie z pewnością pomoże film „Zabić sędziego”, który pozwoli przeżyć widowisko sportowe z niecodziennej perspektywy – z punktu widzenia sędziów piłkarskich.

Michał Bugno, Wirtualna Polska