Ludzie futbolu coraz częściej zdają się zapominać, że sędziowie wcale nie wprosili się na boiska piłkarskie, lecz dawno temu zostali tam zaproszeni przez piłkarzy i trenerów, którzy nie potrafili samodzielnie rozstrzygać sporów i wątpliwości związanych z grą.
Sędziowie są dokładnie tacy, jakimi uczynił ich świat piłki nożnej. Nie są ani lepsi – choć pewnie wszyscy bardzo by tego chcieli – ani gorsi. Ten świat piłki nożnej – zwłaszcza federacje międzynarodowe, związki narodowe i organizacje ligowe – ma ogromne możliwości, aby poziom sędziowania stale poprawiać. Poziom pracy arbitrów w poszczególnych krajach z reguły oddaje nakłady i zaangażowanie związków czy organizacji klubowych w pomoc sędziom, wśród których coraz mniej jest pasjonatów gotowych do poświęcania życia rodzinnego i zawodowego w innej branży dla bycia wolontariuszem czy raczej nieformalnym sponsorem piłki nożnej. Zwłaszcza zawodowej, gdzie odpowiedzialność, wymagania wobec sędziów i presja ze wszystkich stron są nieporównywalnie większe, ale także amatorskiej, gdzie byle kibol, chuligan czy przestępca ma sędziego na wyciągnięcie ręki…
Młodzi, uczciwi i zdolni sędziowie rezygnują z futbolu z wielu powodów: z braku poważnych perspektyw zawodowych związanych z sędziowaniem, bo zawodowego kontraktu sędziowskiego mogą się doczekać co najwyżej najwybitniejsi; dlatego, że nie życzą sobie być obrażani publicznie, tym bardziej że zwykle obrażają ich dyletanci piłkarscy; a coraz częściej sędziowie rezygnują, ponieważ zwyczajnie się boją…
Niestety nadmierna krytyka sędziów już dawno przestała być jedynie „nadmierną” – zarówno w futbolu zawodowym, jak i amatorskim. Krytyka sędziów już od wielu lat jest coraz bardziej agresywna, zbyt wulgarna, posuwa się do przemocy, której szczytem są takie wydarzenia, jak ta ostatnia tragedia w Holandii, czy niedawne – na szczęście nie tak tragiczne, choć również bolesne, oburzające i groźne w skutkach – pobicie 16-letniego sędziego przez rodzica jednego z piłkarzy w Niemczech. Cisną się na usta mocne słowa, ale przecież nie możemy ich użyć – nie możemy zachowywać się tak, jak kibole, czy tak, jak ci – niestety czasem także piłkarze czy trenerzy – którzy wobec sędziów pozwalają sobie prawie na wszystko, wyzwalając jakże niebezpieczną agresję.
Dokąd to zmierza? Coraz większe zagrożenia związane z sędziowaniem sprawiły, że w niektórych krajach arbitrzy zostali objęci ochroną prawną taką jak inni funkcjonariusze publiczni, chociażby policjanci. Tam, np. we Francji, pobicie sędziego powoduje takie same konsekwencje karne wobec agresorów (przestępców) jak pobicie policjanta czy sędziego sądu powszechnego. A w Polsce? Ogólnopolskie Stowarzyszenie Sędziów Piłkarskich zainicjowało akcję w celu wprowadzenia w Polsce podobnych rozwiązań prawnych. OSSP współpracuje już z portalem sedziapilkarski.pl, akcję popiera też Stowarzyszenie Profesjonalnych Sędziów Piłki Nożnej. Jeśli do tej grupy dołączy Kolegium Sędziów i władze PZPN z prezesem Zbigniewem Bońkiem, cieszącym się obecnie zaufaniem nawet ze strony polityków, nowelizacja prawa mogłaby nastąpić możliwie jak najszybciej.
Ważne i pomocne byłyby także takie akcje, jak wymyślona przez Anglików kampania RESPECT. Autorzy dali jej bardzo dobre i mądre hasło: „NO Respect, NO Referee, NO Game” (po polsku: „Nie ma szacunku – nie ma sędziego – nie ma gry”). Może zatem wróćmy do korzeni futbolu i zastanówmy się – a może z czasem popatrzmy – jak z sędziowaniem radziliby sobie sami piłkarze i trenerzy… Nie, chyba jednak lepiej widzieć i rozumieć teraźniejszość oraz patrzeć w przyszłość.
zródło; rafal rostowski.pl