PARANOJA

 

Przesmycki: to się nie mieści w głowie

 

 

(fot. PAP)

Roman Kosecki, wiceprezes PZPN, przerwał mecz juniorów i wygonił sędziego z boiska. Następnie sam złapał za gwizdek i dokończył spotkanie Kosa Konstancin – UMKS Piaseczno. Wyczyn działacza kompletnie zaskoczył szefa Kolegium Sędziów PZPN, Zbigniewa Przesmyckiego.

– Dla mnie to jest niewiarygodne, wręcz niewyobrażalne. Wolałbym nie mówić o tym zbyt wiele, ale no naprawdę – w głowie się człowiekowi coś takiego nie mieści – mówi zszokowany Przesmycki portalowi weszlo.com.

“Wyczynem” Romana Koseckiego zaskoczeni byli zresztą wszyscy obecni na meczu juniorów – arbiter, którego wiceprezes PZPN przegonił oraz rodzice, którzy na własne oczy widzieli zajście. Piłkarze obu drużyn również oniemieli.

Ci, którzy widzieli całą sytuację, będą musieli liczyć się z przesłuchaniem. – To możliwe, że będą wzywani jako świadkowie przy postępowaniu – przyznaje Przesmycki.

Do tej pory związek nigdy się z podobną sytuacją nie spotkał, więc nawet nie szkoli arbitrów w zakresie czynności, jakie mieliby podjąć, gdyby ktoś wbiegł na boisko i “przejął” gwizdek. Teraz, dzięki Koseckiemu, Kolegium Sędziów będzie się musiało zastanowić co z tym zrobić.

PZPN wszczął w tej sprawie postępowanie, ponieważ musimy ustalić fakty. Przepisy mówią jednoznacznie: sędzia może zostać zastąpiony w szczególnych okolicznościach, np. gdy odniesie kontuzje, ale… ten przypadek ciężko w ogóle nazwać zastąpieniem – nie może się nadziwić Przesmycki.